Środek lata to czas upałów i dużych deszczy. Nie zawsze jednak w ulewne dni warto wychodzić z dziećmi na zewnątrz, choć znając ich fantazję, żadna zawierucha im nie straszna. To raczej rodzicom niewygodnie skakać po kałużach i poczuć się jak przeszczęśliwe dziecko. Po deszczu jednak jest jeden zakaz: nie włazimy do piasku, póki mokry. Błagam!
Nigdy nie zapomnę rozżalonej córki podczas pewnego deszczowego tygodnia. Stanęła przed balkonem, za którym hulał wiatr z fruwającym deszczem, w jednej rączce z wiaderkiem, w drugiej z grabkami wycedziła: “O, nie, deszczu! Nie złość mnie, ja muszę iść na plac zabaw robić babki z piasku!” Maluchom w wieku od 1 do…, w zasadzie nie wiem do jakiego wieku, piaskownica sprawia frajdę. Zabawa w piasku to jedna z tych pierwszych, podwórkowych dziecięcych aktywności. Zadziwia mnie najbardziej to, że niekiedy wcale nie są konieczne super foremki czy kolorowe bibeloty – wystarczą uczące się dotyku łapki i patyk.
Co piaskownica w sobie kryje? Skarby! Mokry piach, suchy piach. Dla najmłodszych jest to świetna metoda na pobudzanie sensorów i zaspokajanie potrzeby łapania, lepienia (no dobrze, “chrupania” piasku też), można wywnioskować, że piasek relaksuje. Starsze dzieciaki, którym nie zawsze wystarcza patyk, piaskownica daje możliwości tworzenia. Babki z piasku, zamki, tunele dla traktorów, jeżyki i inne zwierzaki ulepione dają poczucie, że dziecko tworzy. Satysfakcja z dobrze wykonanej figury z piasku dla dzieci jest bardzo ważna.
Latem, gdy doskwiera upał, piach koi przegrzane nóżki. Pewnego razu zamarzył się moim dzieciom basen. Traf chciał, że posiadam kulki basenowe w domu. Nie musieli długo czekać, aby osiedlowa piaskownica na moment (pół dnia) zamieniła się w piaskowy basen z kulkami. Przednia zabawa dla wszystkich dzieci. Zrobiłam to wtedy celowo, gdyż córka wykazuje cechę niepewności wobec nowych dzieci. Oczywiście, gdy już zacznie się bawić z nowo poznaną dziewczynką, jest świetnie. Postanowiłam zatem, że kulkowa i kolorowa piaskownica stanie się zalążkiem nowych znajomości mojej zdystansowanej (bardzo to w niej cenię) córki. Do dziś Klara wspomina tamten dzień z wypiekami na twarzy, a jej przyjaciółka, Lenka, systematycznie się z nią spotyka.
Zwykły piach, a tyle możliwości. Pomijam fakt, że w końcu i ja mogłam przez jakiś czas (pół dnia) pogawędzić z koleżankami. Cuda są pod nosem. Proza życia wcale nie musi być nudna i sprowadzająca wszystkie mamusie do roli “matki polki”.
Maja Bułaś
+ There are no comments
Add yours